Baku nocą. Autor: Jakub Pilch
Baku nocą. Autor: Jakub Pilch
Anna Żamejć Anna Żamejć
484
BLOG

Dokąd nie trafi kaukaski taksówkarz

Anna Żamejć Anna Żamejć Kultura Obserwuj notkę 5

Wróć. Kaukaski taksówkarz wszędzie trafi.

Będzie rozpytywał sklepikarzy, przechodniów i kolegów po fachu, krążył, zawracał i z pasją przecierał (nie)znane szlaki, aż w końcu dotrze do celu, choćby miał przemierzyć szmat dodatkowych kilometrów.

Przyjaciele zaprosili mnie dziś do swojskiej, maleńkiej restauracji, w samym sercu Sowieckiego, uchodzącej za najbiedniejszą dzielnicę Baku. Chcąc nie chcąc musiałam zdać się na taksi, choć zazwyczaj staram się unikać tego środka transportu. Moda na przystanki autobusowe z rozkładem jazdy i trasy autobusów jeszcze do Azerbejdżanu nie dotarła, a na kluczenie po ciemnych (choć zaskakująco bezpiecznych) ulicach tym razem nie miałam czasu.

O 22:30 zatrzymałam pierwszą lepszą białą ładę z żółtym napisem taxi i zapytałam młodego kierowcę za ile podrzuci mnie do Sowieckiego, odległego stąd o nie więcej niż 3 km.

– Za tyle, ile dacie.

– 3 manaty? (=3 euro)

– No to niech już będzie za 4 – rzucił z uśmiechem taksówkarz i zachęcająco otworzył drzwi.

Rozbawiona jego negocjacyjnymi zdolnościami przystałam na cenę.

Wsiadłam do auta i wybrałam numer przyjaciół, którzy mieli objaśnić kierowcy gdzie znajduje się restauracja. Minutę później rozłączył się i zakomunikował, że już wszystko jasne.

- Wie Pan jak jechać?

- Pewnie, że wiem.

Ruszamy.

Po kilku minutach postój. Kierowca wysiada z auta i gaworzy z przypadkowym taksówkarzem, który intensywnie wymachuje rękami. Jedziemy dalej. Za chwilę znów postój. Oczywiście, przy kolejnej taksówce. Kierowca z błyskiem w oku wraca do auta i… zawracamy.

Delikatnie sugeruję, że może zadzwonimy jeszcze raz i dopytamy gdzie ta restauracja.

- Pani się nie martwi, ja wszystko już wiem – dziarsko odparowuje taksówkarz.

Mija 10 minut kluczenia w tą i z powrotem, aż w końcu zjeżdżamy na bok. Kierowca, niewzruszony, wysiada z auta i zaczepia przechodnia. Po chwili znów, pewny siebie, zasiada za kółkiem i ruszamy przed siebie. W siną dal.

-Dawajcie, pazvonim… -- naciskam.

- Ale po co? Ja już znalazłem tę restaurację.

- Znalazł Pan? Aha… No to dobrze.

Jedziemy. Zawracamy. Jedziemy. Po kilku minutach kierowca poddaje się i zatrzymuje samochód przed bliźniaczą ładą z emblematem taxi. Konsultuje kolejnego kolegę po fachu, aż w końcu milcząco powraca za kółko i znów gnamy przed siebie.

Gryzę się w język i zrezygnowana już nic nie komentuję.

3 minuty później jesteśmy na miejscu. Wybija 23:00. Spoglądam na kierowcę z uznaniem.

-Voila. A nie mówiłem, że wiem gdzie to jest? Zawsze do usług!

Płacę uzgodnione 4 manaty. W restauracji wyjaśniam azerskim przyjaciołom powód spóźnienia, aż jeden z nich podsumowuje:

- wow, za taką wycieczkę to powinien ci 20 policzyć!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura